wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdzial II "Pozbieram kawałki i zbuduję domek z lego"

  Nicole's Pov:
Gdy stanęliśmy pod drzwiami jego mieszkania wyraźnie słychać było śmiechy i krzyki dziewcząt. Nie wiedziałam, że on z kimś mieszka. To jego koleżanki i dziewczyna? A może żona? Zaraz, wtedy nie zapraszałby mnie. Nie chce się narzucać, ale było już za późno na odwrót. Niall przepuścił mnie pierwszą przez próg jego mieszkania a gdy tylko go przekroczyłam wszystkie wrzaski i chichoty ucichły. Nastała głucha cisza. Wszystkie trzy twarze zwróciły się w moją stronę ze zdziwioną miną. Były to trzy dziewczyny. Dwie miały blondynki, jedna brunetka. Wszystkie były takie śliczne.. Dlaczego ja zawsze wyglądam jak worek na ziemniaki?
Horan wreszcie postanowił nas sobie przedstawić:
-Chachi, Wawa, Bułeczko to jest Nicole. Właśnie uratowałem ją od Stylesa. Pamiętacie jeszcze tego kutasa? - głos chłopaka przesiąknął złością gdy mówił o Harrym i sarkastyczny, wymuszony uśmiech widniał na jego twarzy. Nie wiem czemu, ale poza złością w jego oczach widziałam ból i żal. Czy Harry zaszedł mu za skórę? Targowali się o mnie jak przyjaciel z przyjacielem, ale atmosfera była strasznie napięta. Jakbym mogła wypytałabym Nialla o wszystko co chcę, ale po pierwsze jestem wstydliwa, po drugie pewnie mi na nie nie odpowie i po trzecie kazał nie zadawać pytań.
-Cześć, Nicole, jak się masz? - pierwsza powitała mnie Chachi... Tak myślę, że miała na imię. Zamknęła mnie w przyjaznym uścisku. Naprawdę wygląda na przemiłą i pomocną osobę. Ociekała słodkością jak mały szczeniaczek. Miała śliczne brązowe oczy i dziewczęce rysy twarzy. Wyglądała na młodszą od reszty.
-Dobrze, a jak u ciebie... Chachi? - powiedziałam niepewnie.
-Świetnie. Naprawdę to jestem Chrissy Gonzales, ale mów mi Chachi, to mój pseudonim sceniczny. - odparła ze szczerym uśmiechem i dumą.
Następna podeszła do mnie Bułeczka:
-Siemka, Nicole. Jak długo tu zostajesz? - spytała z równie serdecznym uśmiechem co Chrissy.
-Tak właściwie to... - nie zdążyłam dokończyć bo przerwał mi Niall. - zostanie tu jakiś czas. - Co? Nie, ja tu jestem tylko na noc! Nie zostanę tu ani chwili dłużej, niż tylko na jedną noc. Spojrzałam na blondyna zdezorientowana. Widząc moje zdziwienie dodał jeszcze: - nie ma się gdzie podziać. Nie powinna być raczej problemem prawda?
-Myślę, że nie. - stwierdzili razem Bułeczka i Chachi. Wawa wciąż siedziała przy stoliku barowym nie odzywając się. Zrobiło mi się głupio więc tylko machnęłam do niej ręką w geście powitalnym. Myślę, że nie jest do mnie mile nastawiona. Jest zazdrosna czy po prostu uważa mnie za intruza.
-Możesz tu zostać ile tylko zechcesz. - dodała Olivia.
-Chodź Nicole, wybierzemy filmy na dzisiejszy wieczór. - uśmiechnął się Horan i pociągnął mnie za rękę do pokoju z wielką kanapą i telewizorem. Wszystko tu jest takie... drogie. Skąd on ma tyle pieniędzy? Nie wyglądają tutaj jak biznesmeni. Bardziej jak grupa nastolatków odrzuconych przez społeczeństwo. Pewnie rodzice to jakieś szychy i przysyłają im pieniądze. Dziwi mnie tylko dlaczego aż tyle aby mogli kupować dziwki...
-To jaki film bierzemy? Wybierz dwa i ja wybiorę dwa. - powiedział chwytając płyty "Tylko ciebię chce" i "Pamiętnik". Ja przeszukałam wzrokiem półki z płytami wybierając "Naznaczony" i "Annabelle". Osobiście uwielbiam horrory, nie lubię romantycznych filmów. Strasznie mnie nudzą i zawsze zasypiam w ich połowie.
-To od którego zaczynamy? - spytałam.
-Pamiętnik?
-Ok. - odpowiedziałam krótko. Od razu włożył płytę do odtwarzacza blue-ray i zasiadł obok mnie na przestronnej kanapie obitej czerwoną skórą. Wzdrygnęłam się gdy objął mnie swoim długim, umięśnionym ramieniem. Muszę przyznać był naprawdę dobrze zbudowany. Przestudiowałam całe jego ciało zupełnie nie zwracając uwagi na historię przedstawianą w telewizorze. Przez przylegającą do ciała, białą koszulkę na ramiączkach mogłam dokładnie zobaczyć jego wyrzeźbioną klatę i sześciopak. Szerokie barki jak Australia i ramiona były wytatuowane. Wilk, dwa skrzyżowane pistolety, ciemna postać śmierci oraz imię "Annie". Dam sobię rękę uciąć, że każdy ten tatuaż miał głębokie znaczenie. W końcu nie należą do byle kogo, tylko do mądrego, tajemniczego chłopaka, bohatera. Kontynuowałam wpatrywanie się w jego osobę. Blond włosy idealnie komponowały się z szafirowymi oczami. Usta pełne, koloru malinowego, śliczne.

Chłopak chyba zauważył, że wpatruje się w jego usta więc uśmiechnął się szeroko.
-Czy miała by pani ochotę zrobić coś innego z ustami niż tylko się na nie patrzeć? - zapytał kokieteryjnie co sprawiło, że róż wkradł się na moje policzki.
-Zachowaj te uwagi dla siebie Horan? - odpowiedziałam marszcząc brwi. Zamilkł. Chyba myślał że ulegnę, ha! Nicola 1 - Jego duże ego 0, ale muszę przyznać, że duzi chłopcy wyglądają przesłodko gdy się rumienią.
-Może zjadłabyś coś? - spytał z troską, próbując zmienić temat.
-Nie dziękuje, nie jestem głodna. - powiedziałam opryskliwie.
-Chcesz o czymś pogadać? W jednej minucie siedzimy normalnie, oglądamy film a w drugiej jesteś obrażona na cały świat. Coś musi być nie tak.
-Ok, powiem ci, nie mam gdzie się podziać, jestem tutaj, z tobą, obcym chłopakiem, którego poznałam godzinę temu w burdelu. Zaczynasz ze mną flirtować a jeszcze niecały rok temu byłam w toksycznym związku. Nie mam na sobie nic oprócz koronkowej, białej bielizny i twojej bluzy, plus, nawet do cholery nikt mnie w tym domu nie lubi. Ugh. - starałam się zatrzymać łzy wpływające do moich oczu. Moje życie to jednak jest całkiem do dupy, czemu by tego po prostu nie skończyć. A wystarczyłoby jedno głębsze cięcie i tak mam ich już pełno...
-Nicole, spójrz na mnie. - rozkazał przykładając rękę do mojego podbródka. Podniósł go zmuszając mnie na kontakt wzrokowy. - Zostaniesz tu ile będziesz chciała, ubrania pożyczymy od dziewczyn, a wszyscy w końcu przyzwyczają się do twojej obecności. - uśmiechnął się pokrzepiająco.
-Dlaczego to w ogóle zrobiłeś? Po co? Masz coś z tego? Wydałeś dwadzieścia pięć tysięcy tylko po to by mnie uwolnić a nawet mnie nie znasz. Skąd masz pewność, że nie okradnę cię i zostawię z niczym? Wiesz chociaż jak mam na nazwisko?! - podniosłam ton głosu.
-Jak tak bardzo nie chcesz mojej pomocy to po prostu wyjdź. Nikt cię tu nie trzyma! Próbuje ci tylko pomóc do cholery, dlaczego jesteś taka skomplikowana?! - krzyknął mi prosto w twarz.
-Ja skomplikowana? To nie ja wydałam tyle funtów na bezużyteczną dziwkę tylko po to by ją utrzymywać. Mam dość, wychodzę. - zerwałam się z krzesła i pognałam w kierunku drzwi. Przed ich trzaśnięciem odwróciłam się i rzuciłam sarkastycznie: - Miłego dnia, może chociaż dla ciebie będzie udany. - i wyszłam.

Teraz zostało tylko dwoje ludzi którym mogę zaufać... RODZICE.


***

Chachi's Pov:
 -Co kurwa jej powiedziałeś?! - zapytałam z niedowierzaniem. Jak? No jak do cholery można potraktować tak dziewczynę, która przeżyła tak wiele? Rozumiem, stracił swoje nerwy, ale Nicole została zmuszona do pracy w domu publicznym Harrego, nie ma domu ani ubrań a on tak po prostu daje jej odejść nie starając się o jej powrót. Kobieta zmienną jest i trzeba jej wybaczyć wahania nastrojów, nie do chuja zostawiać ją z sercem połamanym na kawałki, samą w tym wielkim świecie.
-To nic wielkiego. - parsknął z obojętnością.
-Nic wielkiego? Ona pewnie błąka się po ulicy Mullingar albo już zadźgał albo zgwałcił jakiś "przyjaciel" Stylesa. Wiesz co? Rób co chcesz, ale ja idę jej szukać, na razie dupku! - ubrałam się w swój czarny płaszcz i wyszłam na zewnątrz.
          Było już ciemno. Spojrzałam na zegarek. Wskazówki wskazywały godzinę 23:18. Zaczęłam iść w dół ulicy i napisałam do Joey'a - mojego brata. Joey pracuje w policji. Trochę to dziwne, on jest policjantem a ja dealerką. Na szczęście jeszcze nie dowiedział się o mojej działalności i mam nadzieję, że nigdy się o niej nie dowie.

Do: Joey
"Hej. Jesteś jeszcze w pracy?"

Od: Joey
"Tak, staram się namierzyć gang nijakiego Nialla, ale zero po nich śladu..."

          Westchnęłam z ulgą, jesteśmy jednym z najbardziej wyspecjalizowanych gangów, ale mamy też sporo morderstw, kradzieży, nielegalnych wyścigów i porwań na karku. Nikt by nie chciał żeby złapano go z taką kartoteką.

Do: Joey
"Ugh, czyli jesteś zajęty? :(("

Od: Joey
"Już prawie kończę, oni są jak niewidzialni nawet nie ma co się starać ich szukać i tak nikomu to nie wyjdzie"

Do: Joey
"To świetnie, mam dla ciebie sprawę. :)"

Od: Joey
"Młoda, zawsze mi musisz znaleźć jakąś pracę po godzinach? Co tym razem? :/"

Do: Joey
"Szukam przyjaciółki. Spytasz się kolegów czy nie widzieli gdzieś brązowookiej brunetki w białej bieliźnie i czarnej bluzie?"

Od: Joey
"Wow, wow, wow... stop. W bieliźnie? :o"

Do: Joey
"Troszeczkę u mnie zabalowała. Ups."

Od: Joey
"Oh, siostra, następnym razem pilnuj imprezowiczów. Dobrze, postaram się ją odszukać. Dobranoc ;)"

Do: Joey
"Zadzwoń jak będziesz coś wiedział. Dobranoc :*"

          Więc chociaż mam jakąś pomoc. Przeszłam może pięć ulic, ale nie widziałam żywej duszy, jedynie samotny kot szukający czegoś w śmietniku. Kolejne dwie ulice dalej zauważyłam postać klęczącą na skrzyżowaniu. Podeszłam do niej bliżej i zauważyłam, że... to była Nicole. W ręku trzymała malutki bukiecik róż i świeczkę. Po jej policzkach spływały stróżki łzy. Uklękłam obok, ale była tak pogrążona w modlitwie, że chyba nawet nie zauważyła mojej obecności.
          -Umm... Nicole? - dziewczyna wzdrygnęła że strachu dopiero teraz zdając sobie sprawę, że byłam tuż obok. - Wszystko w porządku?
          -Taa.. Tylko, że moje życie się wali a jedyne co mi zostało to moi rodzice. Leżą sobie tutaj spokojnie i patrzą na mnie z góry. Fajnie by było kiedyś do nich dołączyć. Niedługo pewnie to zrobię.

1 komentarz:

  1. Dlaczego Caro mnie nie lubi? Wtf dziwna laska! Niall masz przesrane! Jak możesz mi mówić takie rzeczy hahahahaha nie nic XD jak ja Cię Teło kocham omg.nawet nie mam słów na Ciebie hdghchydhjvx

    OdpowiedzUsuń