niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdzial I: "Nie ma problemu"

          Milczałem, tak samo jak i on. Harry był kiedyś moim przyjacielem, ale po tym co zrobił nie mogę mu wybaczyć.
          Cztery lata temu miałem dziewczynę. Nazywała się Magie, ale lubiłem mówić na nią Hędzia. Nie wiem czemu kochałem ją tak nazywać. Miała rude włosy i piękne niebieskie oczy. Zawsze gdy powiedziałem coś zabawnego ona słodko się śmiała a gdy szeptałem jej na ucho coś romantycznego rumieniła się i chichotała pod nosem. Harry, Hędzia i ja byliśmy paczką najlepszych przyjaciół do czasu gdy ona postanowiła mnie dla niego zostawić. Wpadłem w szał, kłóciłem się z nią, potem błagałem żeby została... Było już za późno, spakowała swoje rzeczy i wyszła z naszego mieszkania trzaskając drzwiami. Nie wiedziała o tym, że Harry był łamaczem serc a ona była jego kolejną zabawką. Nie wiem co stało się z nią dalej, urwałem z nimi kontakty, ale los chciał, że dziś znowu spotkałem się znowu z tym chujem, który zniszczył mi życie... I zabrał największy skarb.
          Mój były przyjaciel w końcu wstał ze swojego miejsca i ruchem ręki zawiadomił że mam iść zanim. Prowadził mnie wzdłuż ciemnego korytarza, który oświetlały jedynie nieliczne lampki przytwierdzone do ściany. Otworzył drzwi do jednego z pokojów i dał mi do niego wejść.
          -Rozgość się, nasza Nicole zaraz przyjdzie się tobą zająć. - zawiadomił mi i zatrzasnął drzwi.
          Usiadłem na wielkim łóżku i rozejrzałem dookoła. Pomieszczenie było ciepłe. Ściany pomalowane na czerwono, jasna posadzka i wielki okrągły żyrandol. Na środku pomieszczenia stało łóżko okryte czarno-czerwoną satynową pościelą a po obu jego stronach znajdowały się szafki nocne. Na suficie dostrzegłem małą kamerkę. Właściciel obserwuje klientów? Nie ładnie. Zdjąłem swoją mokrą od deszczu bluzę i zasłoniłem obiektyw kamery uprzednio pokazując jej środkowy palec.
          Po pięciu minutach przez drzwi przeszła śliczna, brunetka. Jej skąpe ubranie odsłaniało perfekcyjną talię, pokaźny biust i jędrną pupcię. Wow, trudno się w takiej nie zakochać. Jedyne co mnie on niej odstraszało to... rany. Miała ich pełno na udach i rękach. Czemu? Natychmiast podszedłem do brązowookiej i wskazując cięcia, spytałem:
          -Dlaczego tak niszczysz swoje ciało?
Ona jedynie spuściła głowę jakby jej stopy i podłoga były teraz najbardziej interesującymi rzeczami na ziemi. Po chwili ocknęła się i cicho wyszeptała:
          -Nie mogę ci nic powiedzieć... Po prostu zacznijmy.
Zaczęła powoli i kusząco, zsuwać ramiączko biustonosza ze swojego ramienia. Wciąż byłem ciekawy dlaczego jest w takim strasznym stanie, więc przerwałem jej i szepnąłem do ucha.
          -Nie martw się, nikt nas nie widzi, zdradź mi dlaczego lub kto sprawił, że to zrobiłaś? - łzy momentalnie napłynęły jej do oczu. Wiedziałem, że starała się być silna, ale z jakiegoś powodu nie dawała rady.
          -To on... - załkała i spojrzała w stronę zasłoniętej kamery. - ...Styles każe nas wszystkie za nieposłuszeństwo albo mały zarobek. Szydzi z nas. Powtarza, że jesteśmy niczym. Boję się go, nie wytrzymuje już, proszę pomóż mi... -Ostatnie słowa były prawie niesłyszalne. Jakby nie chciała ich wypowiedzieć, ale jednak niepostrzeżenie wymknęły się z jej ust.
          -To dlaczego tu jeszcze jesteś?! - podniosłem trochę głos.
          -Więc, mój były już chłopak Ashton miał ogromne długi u Harrego a on postawił mu warunek: Albo Ash zapłaci mu te 50 tysięcy albo ja będę musiała je tu odpracować. Zostało mi może jakieś 20 tysięcy do spłacenia.
          -Okej, z regóły nie pomagam ludziom, ale dla ślicznotki zrobię wyjątek... na razie udawajmy, że nieźle się bawimy a potem coś się wymyśli.

***

          Po godzinie skakania po łóżku, głośnego jęczenia i starania się nie śmiać wyszedłem z Nicole z pokoju w którym byliśmy i zmierzyliśmy w kierunku holu. Podeszliśmy do lady za którą siedział Styles. Położyłem przed nim 15.000 funtów i krzyknąłem.
          -Stary, ona jest genialna. Czy te piętnaście tysięcy wystarczy żeby była moja na stałe?
          -Nie ma mowy Niall, jest najlepszą pracownicą piętnaście nie wystarczy, ale co powiesz na dwadzieścia pięć?
          -Niech będzie! - podałem mu jeszcze dziesięć tysięcy. Spojrzałem na dziewczynę, która miała minę "Skąd ty masz dwadzieścia pięć tysięcy funtów i dlaczego nosisz je przy sobie?!". Zarzuciłem swoją bluzę na ramiona mojej towarzyszki i wyszedłem z tego okropnego miejsca przytulając się do niej.
Gdy już przekroczyliśmy próg burdelu Nicole krzyknęła:
          -Czy ty już całkiem oszalałeś?! Nie mam dwudziestu pięciu tysięcy funtów by ci je oddać! Już mogłeś mnie tam zostawić! Nie potrzebne mi kolejne długi!
          -Hmm... Nie ma za co? - powiedziałem z sarkazmem.
          -Naprawdę, dziękuję ci, ale nie mam ci jak tego wszystkiego oddać! To szaleństwo! - westchnęła z dezaprobatą.
          -Nie ma problemu, nie musisz mi tego oddawać. Uznajmy to za... przysługę?
          -A czego chcesz w zamian za tą "przysługę"? - zapytała, wywracając oczami.
          -Daj mi się zastanowić... masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?
          -Niee.. a dlaczego pyt... nie, Niall nie mogę nie, mam pieniędzy...ani domu...ani ubrań - odpowiedziała, wskazując na bieliznę, którą miała na sobie.
          -Możemy zostać u mnie w domu i pooglądać filmy. - uśmiechnąłem się do niej.
          -Więc czemu nie, panie Horan, ale naprawdę obiecuję, że może za dziesieć, może za dwadzieścia lat oddam ci wszystko co do pensa. - odwzajemniła uśmiech i razem, pod ramię ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.

3 komentarze:

  1. BIEDNA NESSA WYGRALA WSZYSTKO HAHHAHAHAHA
    Kocham cie misiu, a ff jest swietny hhihihihihi
    gimbusiarskie lofki dla was

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha hej Aga xd
    Co do rozdziału to cudo.Niall jest taki aww omg super ze jej pomógł..a.właściwie to mnie ale nie do końca mnie...nie ważne hahaha Kocham Cię jesteś najlepsza :>

    OdpowiedzUsuń