sobota, 10 maja 2014

Rozdzial VII "Nadszedł czas na odpowiedzi"

         Drewniany domek w lesie w Longford był najspokojniejszym miejscem na ziemi. Dwie przestronne sypialnie z widokiem na piękny las, łazienka, na której mozaikowej podłodze porozkładane były świece zapachowe, ogromna kuchnia z pełnym wyposażeniem, wyspą kuchenną na środku i mahoniowymi meblami. W salonie stał kominek pokryty skałami a wokół niego stały fotele i kanapy pokryte różnokolorowymi kocami i poduszkami. Trochę jak dom jakiegoś hipisa albo hipstera, ale nie o to chodzi. Pomieszczenia były urządzone ciepło, klasycznie i były dosyć zadbane. Zastanawia mnie to, czy ktoś tu jeszcze nie mieszka. Może jakiś mieszkaniec tego domu zapomniał zamknąć drzwi przed wyjazdem na wakacje albo weekend. Nie potrzebnie uważaliśmy ten dom za opuszczony. Musimy się stąd chyba wynieść zanim właściciel wróci do domu i wezwie policje, ale jakby się tak zastanowić to kto zabierałby wszystkie swoje rzeczy co do jednej by wyjechać gdziekolwiek. Facet musiałby zapłacić nie małe rachunki za nadbagaże w samolocie.
Przed ponownym wyjazdem muszę sobie wyjaśnić parę rzeczy z Niallem. Za długo unikaliśmy rozmowy a oboje wiemy, że nie będzie ona zbyt łatwą.
         -Niall możemy wreszcie porozmawiać?
         -Taa.. Jaki masz prob.. Czy ty? Czy ty masz te trudne dni? - zapytał przerażony.
         -Nie. - parsknęłam - skąd ci to przyszło do głowy?
         -Nie mam pojęcia. Po prostu masz taki dziwny ton głosu i wyglądasz na zdenerwowaną.. pomyślałem, że ty.. no wiesz. - Jąkał się strasznie. Zdenerwował się czymś i to chyba moja wina. Chłopak już wie co mam na myśli. Sama boję się tej rozmowy, ale ktoś ją musi zacząć.
         -Więc nie, nie mam okresu, a my mamy inne tematy do rozmowy niż podpaski, tampony i inne takie. - zaśmiałam się na co Ni mi zawtórował. -Okej ale do rzeczy czy możesz mi wytłumaczyć wydarzenie z ostatniego tygodnia? Dowiedziałam się o tobie sporo rzeczy i nie wiem czy to plotki czy... prawda. - westchnęłam. Obawiam się trochę prawdy, ale chyba każdy martwiłby się gdyby okazało się, że jego bohater jest gangsterem, którego poszukują w całym mieście.
         -Uhh.. więc to ten dzień w którym wszystko może się rozpaść. Nie miałem zamiaru ci o tym mówić, ale chyba nadszedł na to czas. Zacznę od początku. Moja matka była gangsterką odkąd skończyła 16 lat. Uciekła z domu i osiedliła się w jednym z opuszczonych poligonów wojskowych. Żyła jak chciała, imprezowała, sprzedawała narkotyki, zabijała ludzi z zimną krwią.. Pewnej nocy na jednej z imprez spotkała mojego ojca. Miał on może wtedy 24 lata albo nawet więcej. Od razu  poszli razem do łóżka. Byli tak pijani, że zapomnieli zabezpieczenia i tak na świat przyszedł Greg. Parę lat później na świat przyszedłem ja, jeszcze bardziej utrudniając im życie. Gdy byłem dosyć krzepkim 12-latkiem, rodzice zaczęli mnie szkolić na tego kim jestem. Codziennie odbywałem treningi na poligonie i uczyłem się posługiwać bronią w okolicznej strzelnicy. Greg w wieku 10 lat był na tyle mądry żeby uciec z domu, ale nie pomyślał o młodszym bracie. Spotkaliśmy się 5 lat temu w sklepie. Przyjechał zobaczyć jak wygląda teraz jego dom, jak powodzi się jego rodzinie. Pierwsze co to podszedłem do niego i zapytałem czy to na pewno on. Gdy przytaknął rzuciłem mu się w ramiona. To musiało wyglądać zabawnie, widok dorosłego mężczyzny i jego prawie dorosłego brata przytulających się i płaczących w samym centrum spożywczaka. - przysłuchiwałam się uważnie każdemu słowu, które wyszło z ust Nialla. To musi być wspaniałe uczucie gdy po latach smutku pojawia się iskierka nadziei. Gdy chłopak zobaczył łzy powoli spływające po moim policzku przerwał. - Nessa? Wszystko w porządku?
         -Tak, tak kontynuuj, proszę.. - Chłopak kiwnął głową i znowu zaczął mówić.
         -Brat powiedział, że niedługo się żeni z Denise - dziewczyną, którą poznał na parę tygodni po ucieczce z domu. Byli że sobą bardzo długo i wreszcie zdecydowali się na coś większego. Zaprosił mnie na ślub, na który oczywiście przyszedłem zabierając Eda, Chachi i Caro z którymi przyjaźniłem się już od dawna. Miałem już gang w którego skład wchodzili oni, ale nie pisnąłem o tym ani słówka bratu. Podczas wesela nagle zgasły wszystkie światła i parę uzbrojonych gości weszło na salę. Ja i Ratters czyli reszta gangu wyjęliśmy małe bronie schowane w naszych mankietach i pod sukienkami dziewczyn. Dzięki nam nikt nie ucierpiał oprócz samych zbirów. Jeden z nich zdążył uciec a był nim Louis Tomlinson. Znam gościa bardzo dobrze i wiem, że ma na mnie oko, ale my nie o tym... Więc Greg podziękował i obiecał krycie nas. Oczywiście nie był zdziwiony, wiedział, że pod opieką matki będę taki jaki jestem. Od tego czasu mamy bardzo dobry kontakt i często do siebie dzwonimy.
         -Dobrze, już wszystko rozumiem. - westchnęłam i wstałam z klasycznej sofy na której siedzieliśmy dotychczas. Niall szybko złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie.
         -Nie masz zamiaru mnie teraz zostawiać, prawda? - oczy zaszkliły mu się i coraz mocniej ściskał moją dłoń.
         -Nie, nie mam takiego zamiaru, za dużo dla mnie zrobiłeś i j-ja.. tak jakby.. Ja cię kocham.. - wyjąkałam prawie niedosłyszalnym głosem i patrzyłam mu się głęboko w oczy wyczekując odpowiedzi. Nialler był zdecydowanie zdziwiony. Jego oczy były otwarte do granic możliwości a usta ułożyły się w kształt litery 'o'.
         -Umm... To ja może już pójdę. - powiedziałam z zażenowaniem. Poszłam w kierunku drzwi, usiadłam na małym stołku i zaczęłam wciągać zniszczone już vansy Chachi na swoje stopy. Niall prawie natychmiastowo pojawił się obok mnie i przywarł moim ciałem do zimnej powierzchni marmurowej ściany.
         -Nicole, ja też cię kocham. - wyszeptał i pocałował mnie namiętnie. Szybko odwzajemniłam pocałunek, wreszcie poczułam jego miękkie usta i zaciągnęłam się zapachem jego perfum zmieszanych z dymem papierosowym.
         Przerwało nam pukanie do drzwi. Kto to może być? Byle nie właściciel tego domu albo jeszcze gorzej - policja. Niall kazał mi iść do sypialni i zamknąć za sobą drzwi. Zrobiłam jak powiedział i przywarłam jednym uchem do drewnianej powłoki drzwi, nasłuchując. Usłyszałam zdziwiony głos Nialla:
         -Hędzia?! Co ty tu robisz?

3 komentarze:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    MAGIE JEST
    JEJU
    WYZNANIE MIŁOŚCI
    JEJU
    UMIERAM
    CZEKAM NA KOLEJNY

    OdpowiedzUsuń
  2. omg omg
    umieram
    aaaaaaa
    hędzia
    omg
    jezu
    pisz szybko
    ja pierdole
    i nie pierdol że nie masz weny

    OdpowiedzUsuń