Chachi's Pov:
Jestem w celi z facetem. Ma na nazwisko chyba Lerman i jest mega przystojny.
Jest mniej-więcej w moim wieku i ma piękne błękitne oczy. Jedyna rzecz, która sprawia, że te zimne więzienne mury znikają to właśnie on. Znacie to nieziemskie uczucie motylków w brzuchu albo małego ataku serca na widok kogoś, kto jest waszym małym światem? Ja właśnie to czuję. Nie mogę uciec z tego małego świata i nie mam na to najmniejszej ochoty. Chciałabym zostać tam do końca mojego życia.
Wreszcie po jakiś dwóch godzinach, przez które bez przerwy gapiłam się na współwięźnia, on zagadał do mnie.
-Kochanienka, jak masz na imię? Czyżbym się tobie podobał? Chcesz się chędożyć? - zapytał niegrzecznie i zachichotał.
-Może mi się podobasz a może nie a co do chędożenia... - wypowiadając z irytacją ostatnie słowo zrobiłam nawias w powietrzu. - raczej nie skorzystam. Tak w ogóle nazywam się Olivia Gonzales, ale mów mi Chachi. - uśmiechnęłam się, wstałam ze swojego zimnego łóżka i przytuliłam się delikatnie do chłopaka. Usiadłam na krawędzi jego posłania i zaczęłam:
-A pan jak ma na imię? - zapytałam flirciarsko przygryzając wargę.
-Logan. Logan Lerman, ale mów mi Percy. - powiedział zimno. Potem nastała cisza którą przerwał brzęk kluczy i skrzypienie krat otwieranych przez strażnika.
-Zakochańce! Czas na lunch! Podnoście swoje szlachetne tyłki i do stołówki!
Wstaliśmy niechętnie i ruszyliśmy w stronę stołówki. Byliśmy skuci w kajdanki i ubrani w jakiś niemodny czarno-biały kombinezon, okropieństwo.
Strażnik śledził każdy nasz krok i dyktował jak mamy iść i gdzie mamy usiąść. Siedliśmy razem i kontynuowaliśmy rozmowę jedząc jakieś nie wiadomo co prawdopodobnie wyjęte z kosza albo kibelka.
-Ile dostałaś wyroku i za co. - zapytał zaciekawiony.
-Dożywocie za sprzedaż używek, morderstwa i przetrzymywanie. A ty?
-Też dożywocie za zabójstwo i ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz handel żywym towarem. - westchnął.
-Wow! Piątka. - krzyknęłam z dziwną dumą w głosie, podniosłam rękę i przybiłam z chłopakiem piątkę.
-Ta, niby fajnie, ale coś mnie trapi. Do końca życia nie zdobędę pracy, nie skończę studiów i nie spełnię marzeń... Wszystko dlatego, że wpakowałem się w to gówno z miłości. - łzy napłynęły mi do oczu. Było mi go niewyobrażalnie żal. Ja też się w to wpakowałam, ale nie żałuję tego. Gdybyście mieli rodziców alkoholików, tacy przyjaciele jak Caroline, Ed i Niall byliby dla was zbawieniem. Straciłam niewiele i jakoś zbytnio się tym nie przejmuję. Logan zostawił w tyle całe swoje życie, prawdopodobnie wspaniałe życie aby przypodobać się jakiejś suce, ugh. - A ty czego najbardziej żałujesz? - milczałam i zaczerwieniłam się. - Oh, przestań, powiedz i tak spędzisz całe życie w jednej celi ze mną. Żadne słówko nie wyjdzie poza mury tego budynku i sama o tym wiesz.
-Nie, to głupie.. - zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-Nie bój się, powiedz mi, ja nie gryzę. Nie będę się śmiał. - obiecywał chłopak dodając mi odwagi.
-Eh, no dobra, więc jedyną rzeczą jaką żałuje jest to, że nigdy się nie ożenię, nie przeżyje swojego pierwszego razu i nie będę miała dzieci.. wiem to głupie, ugh, mogłam ci nie mówić.. - zwierzyłam się i byłam wkurzona na samą siebie, że powiedziałam o tym facetowi, jestem idiotką, ale już nie cofnę swoich słów. Kurwa, dlaczego musisz być aż tak olśniewający. Wyjdź mi z tym twoim przekonywującym spojrzeniem.
-A bardzo zależy ci na tych celach i marzeniach? - zapytał z czystej ciekawości uśmiechając się lekko.
-Ta.. raczej, o niczym innym nie myślałam w ten sposób.. - stwierdziłam i odwzajemniłam mu uśmiech wzruszając ramionami.
-Skoro i tak mamy dożywotkę to czemu by tego nie zrobić? Mamy tylko siebie i szare ściany wokół nas. Zastanów się nad tym, nie chcę tego robić z przymusem, ale też chciałbym przeżyć swój pierwszy... - zaczerwienił się. To wyglądało tak słodko, małe, malinowe rumieńce na tej jego pięknej okrągłej twarzy bez żadnej skazy. Był perfekcyjny, a myślałam, że tacy mężczyźni są na wyginięciu. Przyłapał mnie na gapieniu się na niego, uśmiechnął się niezręcznie i odszedł, ups, obym go nie odstraszyła..
***
Strażnik odprowadził mnie do celi po popołudniowym spacerze i uwolnił z kajdanek.
W tym okropnym miejscu promienny uśmiech Logana, który wrócił ze spaceru wcześniej z powodu "złego samopoczucia", jest dla mnie zbawieniem.
-Więcc.. zastanowiłaś się nad tym... no wiesz. - zapytał niepewnie.
-To trudne, wszystko dzieje się tak szybko w moim życiu. Porwania, strzelanina, policja, więzienie, proces sądowy, miłość i teraz to. - wyżaliłam się. To wszystko jest dla mnie naprawdę dziwne i stresujące.
-Oh, więc masz na oku innego.. wiesz naprawdę.. przepraszam, to głupie.. j-ja.. przepraszam. - mówił każdą część zdania tak jakby nie mógł złożyć go w całość. - A p-powiesz mi przynajmniej kto nim jest? Czy to też więzień? - szepnął przygnębiony. Zaśmiałam się cicho z dezaprobatą i spojrzałam na niego litościwie. Przykucnęłam przed nim. Siedział na swoim łóżku więc nasze oczy były teraz na mniej więcej takim samym poziomie. Starał się na mnie nie patrzeć i odwracał wzrok ze wstydem ale ja złapałam go za ręce i wyszeptałam:
-Tak, jest więźniem. Jest bardzo przystojny, ma piękne, błękitne oczy i brązowe włosy. Samo jego spojrzenie sprawia, że można się w nim zakochać, a ten uśmiech... ahh, nieziemski.. - westchnęłam.
-A jak on ma na imię? Jak ma na imię? - zapytał lekko zdenerwowany. Widziałam zazdrość w błękicie jego tęczówek. Zaraz, dlaczego on jest zazdrosny?
-Poprawka. Nie on tylko ona. Jestem lesbijką. - powiedziałam z powagą zachowując kamienną twarz. Oczy chłopaka powiększyły się a dolna szczęka opadła mu tak jakby za wszelką cenę chciała spaść na ziemię.
-Żartowałam. - zaczęłam się śmiać tak, że pewnie w całym wielkim budynku więzienia mogli mnie słyszeć. Lerman wyglądał na obrażonego, ale również nie mógł się powstrzymać i dołączył do mnie. - Ok, teraz poważnie. Ten chłopak ma na imię Logan, tak jak ty, a na nazwisko Lerman. - uśmiechnęłam się.
-Ohh. - posmutniał i spuścił głowę lecz po chwili ocknął się i zaśmiał. - Jestem idiotą.
-Tak, jesteś idiotą. - cały czas nie mogłam przestać się uśmiechać. - Ale słodkim idiotą...
-Też cię kocham. - wyszczerzył się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby.
-Co? - serce zaczęło bić mi szybciej.
-Olivio Gonzales, kocham cię. Kocham twój słodki uśmiech, twoje włosy, twoje oczy, twój nos, twój śmiech, kocham ciebie całą. - wygłosił i niepewnie pocałował. Nasze usta pasowały do siebie idealnie i poruszały się jak w powolnym namiętnym tańcu. Logan położył mi swoje ręce na biodrach. Oderwał się na chwilę ode mnie spojrzał w oczy szukając pozwolenia na dalsze działania. Ja bez zastanowienia pocałowałam go znowu i pokierowałam nas w stronę jednoosobowego, ciasnego, więziennego łóżka. Jego delikatne ręce wędrowały w górę i w dół mojego ciała zostawiając po sobie gęsią skórkę. Podniósł moją koszulę i zdjął ją chwilowo rozłączając nas od siebie. Zjechał pocałunkami w dół. Od szyi przez klatkę piersiową i brzuch dotarł do linii bioder.
Obsypał ją delikatnym dotykiem swoich mokrych ust. Minimalnie zsunął dół mojego uniformu ukazując czarną, koronkową bieliznę. Po chwili byłam już prawie naga. Chłopak rozpiął guziki swojej paskowanej więziennej koszuli i ukazał swoje idealnie wyrzeźbione mięśnie. Na ten widok przygryzłam delikatnie swoją wargę i poczułam ciepło w podbrzuszu. Gdyby się przyjrzeć można by było zobaczyć parę drobnych literek wypisanych drobnym czarnym tuszem na jego klatce piersiowej. Słowa były w innym języku i nie wiedziałam co one oznaczają.
-Nigdy nie będę kochał tak samo. - westchnął Lerman. Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi i zerknęłam na niego z pytającym spojrzeniem. - Znaczenie tatuażu أنا لن يكون محبوبا في نفس الطريق oznacza "Nigdy nie będę kochał tak samo." ona złamała mi serce i nie chcę już więcej o tym mówić. - powiedział i zastygnął w miejscu. Nie poruszył się ani na milimetra jego oczy utkwione były na ścianie. Spojrzałam w tą samą stronę co on i zauważyłam te same arabskie słowa wyryte na murze. Przytuliłam się do niego z troską i zrozumieniem a on jakby chcąc wyładować swój smutek pocałował mnie delikatnie i niepewnie. Szybko z małego całusa przeszliśmy do gorących pocałunków. Jedna jego ręka wpleciona była w moje włosy a druga wędrowała w górę mojego uda. Wsunął dwa palce do mojej bielizny i zdejmuje ją z ich pomocą. Następnie włożył je we mnie delikatnie. Zajęczałam cicho jak zwykle zapominając o tym, że jesteśmy w więzieniu a zza krat widać i słychać wszystko co robimy. Natychmiast ugryzłam się w język gdy chłopak spojrzał na mnie z lekką irytacją. Przechyliłam głowę do tyłu zaciskając usta w cienką linię. Czułam ruch jego zwinnych palców moim wnętrzu. Po chwili zastąpił je język i jego miękkie wargi. Widać, że był w tym dobry. Dość szybko fala przyjemności rozlała się po moim ciele. Niby to mój pierwszy raz, ale już wiedziałam co robić dzięki opowiadaniach Nialla. Nie raz opisywał nam jego cudowne chwile z dziewczyną poznaną w klubie albo zwyczajną prostytutką. Przewróciłam nas tak, że teraz ja byłam na górze. Wolno odpięłam zapięcie mojego biustonosza i zsunęłam go ze swoich ramion rzucając w kąt celi więziennej. Zniżyłam się do poziomu czarnych bokserek Logana i dziko lecz seksownie zerwałam je z jego ciała. Przesunęłam palcami po jego członku na co chłopak jęknął jeszcze głośniej niż ja przedtem. Rzuciłam mu to samo karcące spojrzenie na co chłopak zacisnął mocno wargi i oczy. Rysy jego twarzy momentalnie uwydatniły się a dobrze zbudowane mięśnie były napięte. Wyglądał bosko. Małe kropelki potu pojawiły się na jego czole gdy wzięłam do ust jego przyrodzenie. Było takie długie, że ciężko musiałam nadrabiać moimi małymi rączkami. Niedługo potem biała ciecz oblała mój dekolt. Lerman obrócił nas znowu przejmując rolę przywódcy. Wsunął dłonie pod moje plecy i umiejscowił je dokładnie na moich łopatkach. Wyjął z szafki nocnej foliowe opakowanie, którego zawartość wciągnął na swojego penisa. Podniósł mnie, ciągnąc ze sobą moje ciało. Oplotłam nogami jego biodra, gdy byliśmy bardzo blisko. Przysunął się jeszcze bliżej powodując zetknięcie się naszych ciał. Całowaliśmy się długo i namiętnie a nasze języki splecione były jak dwa nierozłączne więzły. Wszedł we mnie niespiesznie. Z mych ust wydobyło się ciche westchnienie. Wiedział, że to mój pierwszy raz. Po chwili cierpienia dał mi się delektować przyjemnością. Zaczął mocniej poruszać swoimi biodrami sprawiając, niekontrolowane gardłowe jęki. On też już nie mógł wytrzymać. Staraliśmy się nie robić zbytniego hałasu co nawet nam wychodziło. Stopniowo zwalniał wyczuwając powoli zbliżający się orgazm. Doszliśmy w tym samym czasie i prawie natychmiastowo zasnęliśmy w swoich objęciach. Obudziło nas odchrząknięcie i para oczu wpatrująca się na nas ze zdenerwowaniem. Słyszalny był też cichy złowrogi śmiech.
-Wiedzę, że nasze gołąbeczki świetnie się bawiły...
Czytam to i czytam. I nie mogę się naczytać. Nie hejtuje ale twoje ff jest w jakimś stopniu niedopracowane. Może to przez brak wiedzy na różne tematy. Scena +18 była taka sobie (zgodzisz się ze mną że w ff cold są lepsze i na tych się najlepiej wzoruje :D). Nie ma nic bardziej romantycznego niż seks w więzieniu awh ^^
OdpowiedzUsuńTy tak specjalnie przeciągasz ten rozdziałz Magie czy jak :P?
krytyka krytyką Ale i tak mnie kochasz :D <3
Zgadzam się z tobą lol od początku wam mówiłam, że nie umiem pisać c'nie. c: Seksy w więzieniu są awh, ale wole na pralce ehehhe. W następnym rozdziale będziesz oki ^^
UsuńUmieramXD głowa mnie boli, ale mimo tego prawie swoje mądrości, brawo hahaha. Oki, co do rozdziału, 1 dzień i wielka miłość + prezerwatywy w więzieniu, tak bardzo tró, hahaha, ogólnie to nie jest źle i tyle emocji omg, czekam niecierpliwie na na następny
OdpowiedzUsuńJeeeju... Brak mi słów... Chachi i Percy<333 awww, kocham
OdpowiedzUsuńJeszcze mała uwaga - dziewczyna się nie żeni, to znaczy w sensie Chachi :)
OdpowiedzUsuńDalej prosze ! :(
OdpowiedzUsuńJuż jest dalej :D
Usuń