poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział X: "Wolni"

Chachi's Pov:

           Słysząc głos zerwałam się z Loganem na równe nogi. Zasłoniłam się kocem a on wciskał na siebie szybko kombinezon. Do cholery czemu mam takiego pecha.
Między kratami zobaczyłam twarz starszego mężczyzny. Był dosyć zadbany, parę zmarszczek mimicznych i nic poza tym. Wyglądał dosyć przyjemnie, ale wątpię żeby strażnik więzienny, który właśnie przyłapał dwójkę więźniów w jednoznacznej sytuacji miałby dobre zamiary.
           -No, no, no. Widzę, że nieźle się dziś bawiliście. Szkoda by było gdyby główny strażnik się o tym dowiedział... - zaczął Paul z tego co wyczytałam z jego identyfikatora. - Jestem Paul - strzał w dziesiątkę - i mam dla was małą propozycję. - Oboje patrzyliśmy się na niego z dekoncentrowanymi spojrzeniami. - Więc w zamian za nie doniesienie na was oczekuje od was małe spryciarze abyście mi pomogły. Wasza część układu, który prawdopodobnie zawrzemy polega na ucieczce. Tak, macie szansę uciec, ale nie sami. Mój syn również jest tutaj zamknięty. Nazywa się Zayn Malik i jest w celi 554. Oczywiście pomogę wam w ewakuacji. Liczę, że wasza dwójka jest na tyle sprytna żeby się stąd wymknąć i ludzi z gangu Olivii też możecie zabrać, może nawet to oni zaważą o powodzeniu tej misji. To jak? Wchodzicie? Czy wolicie dostać karę za nieposłuszeństwo?
Ja i Lerman spojrzeliśmy na siebie i kiwnęliśmy głowami na tak.
            -Wchodzimy. - powiedzieliśmy jednym głosem.

***

               W godzinie lunchu udało nam się znaleźć na ogromnej stołówce Eda i Caro, którzy od początku pobytu są w jednej celi i trzymają ze sobą. Jakiś idiota nas ulokował, ale to działa na naszą korzyść. Ułatwia nam to współpracę. Powiedzieliśmy im o układzie i Caro od razu jako mózg grupy wzięła się za jego przygotowanie. Po paru tygodniach obliczania czasu zmian ochrony i rozważaniu każdej możliwej okoliczności mieliśmy gotowy plan idealny. Całość miała rozpocząć się 1 kwietnia. Wtedy wszyscy więźniowie "trollują" pracowników i siebie nawzajem. O reszcie koncepcji zadecydują czyny.

***

1 kwiatnia. Czas na akcję.
                Jesteśmy wszyscy na śniadaniu i dzisiaj tak jak przewidywaliśmy jajecznica, a raczej coś co ją przypomina. Naszą przynętą jest Zayn, którego zdążyliśmy już poznać. Podchodzi do obserwatora stołówki, którego nazwaliśmy "anioł stróż" i pyta:
                -Proszę pana?
                -Czego chcesz, Higgins?
                -Wie pan jakie jest najpyszniejsze danie na świecie?
                -Ugh, jakie?
                -Jajecznica, chce pan spróbować?
                -Nie.
                -Ups, za późno, już leci! - krzyknął i zza pleców wyjął plastikowy talerz śniadania rzucając go w twarz stróża. Ten natomiast chwycił swoją porcję i rzucił w Zayna. On, tak jak przewidywaliśmy schylił się a porcja poleciała w stronę innego więźnia. Ed krzyknął swoim głębokim głosem "Walka na żarcie" i tak właśnie zaczęliśmy klasyczne zamieszanie. Zayn przecisnął się przez walczące ciała do naszej grupki i razem pobiegliśmy do Paula, który "pilnował" wejścia do sali. Chachi wzięła następny talerz i cisnęła nim w 3 kamery monitoringu podczas gdy stróż nadal nie uporał się z jajkami w oczach. Wymknęliśmy się kuchnią do parkingu dla personelu czyli najmniej strzeżonego miejsca w całym Kilmainham. A mówią, że to najbardziej strzeżone więzienie w kraju, pff. Kucharki nawet nie zwróciły uwagi na 6 więźniów przeciskających się przez kuchnie 4 na 4 metry pełną sprzętu kuchennego i jajecznicy. A może Paul dopilnował tego żeby nie zauważyły. Wyszliśmy na zewnątrz i pierwszy raz nie czuliśmy tego, że ktoś śledzi nasz każdy krok. Wsiedliśmy do samochodu Paula wciskając się w siódemkę do małego vana. Nasz Higgins wykręcił profesjonalnie z miejsca parkingowego i podjechał wolnym tempem do bramy wiazdowej. Zatrzymał się przy furtce i otworzył okno.
                 -Cześć, Higs, co tam u ciebie? - Odezwał się kobiecy głos zza szyby. To była straźniczka bramy. Serce skoczylo mi do gardła. Paul nic o niej nie mówił. Proszę nie spieprz tej rozmowy.
                 -Nie zgadniesz Helen! Wreszcie wyciągnąłem syna i parę innych dzieciaków z tego miejsca! - Co on do cholery wyprawia, chyba wie co robi.
                 -Wiedziałam, ze wreszcie ci się uda! Gratuluję. Jak coś to będę cię kryć, jedź już. - westchnęła podekscytowana i jednym przyciskiem wypuściła nas z placu więzienia. Nie wierzę, ze to się dzieje naprawdę.

1 komentarz:

  1. asdfghjkl kocham cie,jesteś moim mistrzem sgvabhjsnjamn
    Tylko dlaczego taki krótki? :((
    Ale ta akcja to rekompensuje omg!
    Czekam na część dalszą.
    Weny,pizzy i Majkeła życzę /Twoja Nessa

    OdpowiedzUsuń