-Tak, to ja. Twoja Hędzia. Jeśli nie jestem tu mile widziana to wyjdę, ale po tych latach chciałabym cię za wszystko przeprosić. Wiem, że sprawiłam ci ból i.. Ja naprawdę przepraszam. Nie wiem jak, gdzie i kiedy, ale wynagrodzę ci twoje cierpienia... - Łkała ruda, jednak nie dałem jej skończyć i pchnąłem ją w moje objęcia. Gładziłem i okręcałem wokół palca kosmyki jej włosów. Wiedziałem, że to ją uspokaja. Dziewczyna stała jak wryta. Widocznie nie spodziewała się takiej reakcji z mojej strony. Nawet nie drgnęła, nie odwzajemniła objęcia. Oderwałem się od niej i spojrzałem głęboko w oczy.
-Wszyscy popełniamy błędy i każdy z nich bez wyjątków powinien być wybaczony. Jesteśmy młodzi, jeszcze nie jedną rzecz zawalimy. Teraz powinniśmy żyć pełnią życia a nie marnować je na podłodze w barze zalewać się łzami i strumieniami alkoholu. Głowa do góry, wybaczam. - uśmiechnąłem się łapiąc ją za ręce. Wciąż nie odrywałem oczu od jej niebieskich tęczówek. Gdy tylko dotknąłem jej dłoni poczułem niewyobrażalne zimno i ukłucie w sercu. Była cała przemarznięta a ja, głupi nie pomogłem jej tego wieczoru gdy widziałem ją ostatni raz. Nie chciałem by Nicole wiedziała kim ona jest. Nie chciałem by ktokolwiek poza mną i moim gangiem wiedział kim ona jest. Zachowałem się jak dupek i teraz muszę odkupić swoje grzechy. -Wejdź do środka, jesteś cała przemarznięta, a po twoich worach pod oczami wnioskuję, że od dłuższego czasu nie spałaś. Chodź za mną. - rozkazałem i pociągnąłem ją w stronę salonu. Usadziłem ją na dużej kanapie i owinąłem prawie wszystkimi kocami, które na niej leżały. Zawołałem Nicole, która wciąż siedziała za drzwiami sypialni nasłuchując co się dzieje. Zapoznałem ją z Magie. Chyba nawet się dogadują. Pozbawiają już parę godzin o jakiś babskich głupotach. Jest już późno. Godzina 24. Czas iść spać. Nessa, z którą śpię w jednym łóżku w pokoju na piętrze gdyż jak twierdzi 'boi się spać w opuszczonym domku w środku lasu samemu' już dawno odpłynęła do krainy Morfeusza a ja dalej zaprzątam sobie głowę jedną myślą. Jak Magie się tu znalazła? Śledziła nas? Obiecuje, że jutro rano znajdę odpowiedź. Zasnąłem wpatrując się w piękna twarz Nicole. Tak właśnie, wpadłem po uszy. Nigdy nie wpadł bym że na świecie znajdę kogoś równego, lub nawet przewyższającego Magie. W mojej głowie tli się iskierka nadziei, że kiedyś będziemy razem i już nigdy nie będę musiał żegnać się po raz kolejny. ***
Wstałem z łóżka z niemałym bólem głowy przez nadmiar wczorajszych zdarzeń. Odkryłem swoje umięśnione ciało a koc pod którym spałem rzuciłem na bezbronną, zwiniętą w kłębek Thirlwall. Przez sen zabrałem jej całe okrycie a dziewczyna spała w zimnie. Zrobiło mi się ciężej na sercu bo zmusiłem ją do marznięcia. Domek w lesie był ładny ale nie był ocieplany, wczoraj mogłem napalić w piecyku. Spojrzałem prelotnie na dziewczynę próbując znowu nie zahipnotyzować się jej widokiem, Marzyłem chwilę o jej pięknych rysach twarzy u miękkiej skórze. To wielkie szczęście mieć Nikole przy sobie jednak jeszcze nic nie wiadomo. Nikt nie potwiardził tego czy jesteśmy razem jednak mam wrażenie, że te dwa słowa "kocham cię" coś znaczą. Wyrwałem się z przemyśleń, szybko owinąłem się w szlafrok i wsunąłem stopy do moich kapci. Powoli, ospałym krokiem ruszyłem schodami w stronę kuchni. Cały czas podążał za mną dźwięk burczenia w brzuchu i... szczekania psa? Niemożliwe, rozejrzałem się dookoła, ale nie ujrzałem żywej duszy. Zignorowałem odgłosy i ociężale popchnąłem powłokę dębowych drzwi prowadzących do kuchni. Przejrzałem szafki i lodówkę, ale znalazłem tylko kurz, pajęczyny i trochę przyborów kuchennych. Dobrze, że chociaż z domu wziąłem parę zupek chińskich, konserwy, talerze i trochę sztućców w razie gdybyśmy mieli jechać więcej niż dzień. Widocznie panowie z policji nie byli zainteresowani jedzeniem czy zastawą stołową i nie chcieli wziąć ich do analizy czy czegośtam. Zagotowałem wodę w starym czajniku a wrzątek wymieszałem w miseczce razem z gotową zupą. Zjadłem wszystko z apetytem. Po dłuższym czasie bycia głodnym nawet zwykła, łagodna zupka chińska cieszy. Chwilę jeszcze siedziałem czekając aż jedzenie zaczęło się trawić i podążyłem do salonu. Hędzia już nie spała. Wpatrywała się w biały sufit i leżała bez ruchu dopóki nie wyczula mojej obecności. Skanowała mnie chwilę wzrokiem i zaśmiała się.
-Fajne buty, Ni. Myślałam, że już dawno wyrosłeś z tego rodzaju zabaweczek i bawisz się czymś w stylu wibratora. Do tego ten stylowy kolor! - chichotała. Spojrzałem na swoje stopy i zobaczyłem dwa różowe szczeniaczki z języczkami wystawionymi na wierzch. To były buty Nessy. Pomyliłem je. Rzuciłem rudowłosej zniesmaczone spojrzenie i podszedłem do niej bliżej. Gdy tylko postawiłem krok do przodu po pomieszczeniu rozległo się kolejne szczekanie. To były te kundelki na moich stopach. Tym razem i ja miałem ochotę się zaśmiać, ale zrezygnowałem i zdenerwowany rzuciłem miśkami w ścianę. Starałem się grać twardego lecz było to lekko niepoprawne, nie wychodzi mi to a raczej wychodzę na gościa z zaburzeniami psychicznymi. Hędzia nieznacznie się przestraszyła i uśmiech zniknął jej z twarzy. Chyba przypomniał jej się ostatni raz gdy byłem zdenerwowany. Rzucałem wszystkim co popadło, krzyczałem i płakałem, ale dziewczyna chyba nie zdaje sobie sprawy, że wtedy złamała mi serce a nie założyła na nogi buty w pieski...
Widząc jej skołowanie bez zastanowienia przytuliłem się do niej i dałem chwilę na uspokojenie. Tym samym chciałem jej przekazać że przy mnie jest bezpieczna i nie musi się mnie bać. Czasami zachowuję się jak dupek, powinienem najpierw myśleć, potem robić, ale to nie sprawdza się za często w akcji, Zanim wszystko dogłębnie przemyślisz możesz dostać kulką w łep. W trakcie gdy trzymałem w swoich ramionach Magie do pokoju weszła Nicole. Wyglądała na zmieszaną gdy zobaczyła naszą dwójkę w swoich objęciach. Jej brwi zmarszczyły się w złości. Wzięła swoje kapcie, obróciła się na pięcie, i bez słowa wyszła rzucając we mnie moim szarym kapciem na porzegnanie. Wyglądała trochę na obrażoną. Dlaczego? Zetknąłem na Magie a ona zrzuciła z siebie moje ramiona i westchnęła:
-Niall, myślałam, że nie jesteś aż takim idiotą. Widać, że dziewczyna cię kocha, nie spieprz tego. Jak się postarasz to może poruchasz, Ni. - przeciągnęła samogłoski w słowie 'może' i zaśmiała się cicho. - A teraz idź do niej i jej wytłumacz o co chodziło. A tak w ogóle co ty odpieprzasz? Nigdy nie zgrywałeś takiego opiekuńczego jak byliśmy raaa.. już wiem. - Wyszczerzyła się - zmiękłeś przez nią. Ty, wielki gangster i dealer zmiękłeś przez dziewczynę. Jestem pod wrażeniem jak zakręciła ci w głowie, dbaj o nią. -Ale ja wcale nie... - jęknąłem ale nie dane było mi skończyć. -Nie zaprzeczaj Niall, po prostu przyznaj to samemu sobie, widzę to. - ten rudzielec naprawdę mnie wkurza, ale kurna, ma rację. Jestem dla Nicole miękki jak galareta. Nikomu przecież nie dałbym spać w tym samym łóżku co ja, nikogo innego nie wyciągnąłbym z tak głębokiego doła w jakim była i przygarnął do siebie, a zwłaszcza nikogo nie wyrwałbym z rąk Stylesa ryzykując los własnych przyjaciół. Jednakże przyznajmy, gdybym nie kupił Nicole od Harry'ego a on nie wykrył dzięki temu mojej słabości, którą okazała się być miłość do niej i ona sama, mój zespół nadal byłby w pełnym składzie. -Dobra, przyznaję, zmiękłem, pomóż mi.. - mruknąłem. -Zaraz, co tam mamroczesz pod noskiem? - spytała Gillan sarkastycznie. -Przyznaję, zmiękłem! - krzyknąłem. - Pomóż mi wybrnąć z tego gówna, dla ciebie tak nie zmiękłem, nie mogłem i nie mogę, muszę być twardy jak skała i zimny jak lód.
-Ej, chyba nadszedł czas aby zadbać o dziewczynę, powodzenia. Tylko wiecie, ciszej proszę, nie jesteście sami w domu. - uśmiechnęła się pokrzepiająco i wypchnęła z salonu. Gdy wyszedłem na korytarz. Gula uwięzła mi w gardle a ręce zaczęły się pocić. Zacząłem swoje poszukiwania. W kuchni jej nie było, w łazięce też nie. Poszedłem więc na piętro. Z każdym stopniem schodów czułem się coraz mniejszy, co jeśli mi nie wybaczy? To niby tylko przytulas, ale wiem jak bardzo boli zazdrość i fakt, że osoba, z którą doszło do tego kontaktu była kiedyś moim największym skarbem. Czy warto o taką błahostkę przekreślać coś tak wielkiego?
Popchnąłem pierwsze drzwi po lewej i oślepiło mnie poranne światło odbijające się od śnieżno białych ścian. W kącie tego jasnego pomieszczenia stało łóżko na którym niewzruszenie leżała Thirlwall. Przez światło wydawała się być jeszcze bladsza niż zwykle, jednak jej oczy były lekko zaczerwienione. Podszedłem do niej na palcach nie zakłócając idealnej ciszy.
-Hej, kotek, czemu jesteś taka obrażona? - Zapytałem troskliwie marszcząc brwi.
-Jeszcze nie wiesz? Myślałam że jesteś mądrzejszy. - Burknęła obracając się na brzuch i nurkując głową w poduszce.
-Magie to tylko przyjaciółką, wszystko co było między nami, cały płomień wygasł.. a tak w ogóle czy my jesteśmy razem,,, no wiesz. - jąkałem się zdenerwowany.
-Tak, znaczy myślałam, że tak, ale wolisz bawić się ze swoją byłą, twoim największym skarbem. - ledwo słyszałem co mówiła, przez poduszkę, która nadal przytulona była do jej twarzy.
-Jestem na tyle mądry aby zrozumieć jak bardzo cierpisz nawet z błahych powodów. jednak wiedz, że nigdy nie dał bym ci upaść. Czy jakbym był głupi to odkupiłbym cię od Stylesa, nie wykorzystując cię? Czy jakbym był głupi to zabrałbym cię do siebie, ubrał i wykarmił jak własne dziecko? W tym rzecz, że zrobiłbym to nawet jeśli byłbym kompletnym idiotą. Rozbiłaś zimną warstwę mojej duszy i odnalazłaś dobrego, kochanego i miłego mnie. Jesteś moim słońcem, niebem, powietrzem i ziemią. Moim promyczkiem słońca w burzliwy dzień i nuggetsem w McDonaldzie. Bez ciebie nie mógł bym żyć i kocham cię.. Tak, to idealne słowa, kocham cię. Jeśli mi nie wierzysz to kupię jutro megafon za resztę pieniędzy, które mi zostały i będę jeździł po całej Irlandii krzycząc "Jestem Niall James Horan i kocham Nicole Thilwall ponad życie" mając w dupie to że mogą mnie wsadzić tak jak Caro, Teddy'ego czy Chachi... - mówiłem, ale momentalnie zamilkłem bo pewna osoba zerwała się i zamknęła mi usta namiętnym pocałunkiem...
-Magie to tylko przyjaciółką, wszystko co było między nami, cały płomień wygasł.. a tak w ogóle czy my jesteśmy razem,,, no wiesz. - jąkałem się zdenerwowany.
-Tak, znaczy myślałam, że tak, ale wolisz bawić się ze swoją byłą, twoim największym skarbem. - ledwo słyszałem co mówiła, przez poduszkę, która nadal przytulona była do jej twarzy.
-Jestem na tyle mądry aby zrozumieć jak bardzo cierpisz nawet z błahych powodów. jednak wiedz, że nigdy nie dał bym ci upaść. Czy jakbym był głupi to odkupiłbym cię od Stylesa, nie wykorzystując cię? Czy jakbym był głupi to zabrałbym cię do siebie, ubrał i wykarmił jak własne dziecko? W tym rzecz, że zrobiłbym to nawet jeśli byłbym kompletnym idiotą. Rozbiłaś zimną warstwę mojej duszy i odnalazłaś dobrego, kochanego i miłego mnie. Jesteś moim słońcem, niebem, powietrzem i ziemią. Moim promyczkiem słońca w burzliwy dzień i nuggetsem w McDonaldzie. Bez ciebie nie mógł bym żyć i kocham cię.. Tak, to idealne słowa, kocham cię. Jeśli mi nie wierzysz to kupię jutro megafon za resztę pieniędzy, które mi zostały i będę jeździł po całej Irlandii krzycząc "Jestem Niall James Horan i kocham Nicole Thilwall ponad życie" mając w dupie to że mogą mnie wsadzić tak jak Caro, Teddy'ego czy Chachi... - mówiłem, ale momentalnie zamilkłem bo pewna osoba zerwała się i zamknęła mi usta namiętnym pocałunkiem...